» Turystyka rowerowa » Wycieczki rowerowe » Sezon 2012
Wyprawa rowerem na Leskowiec (922 m) w Beskidzie Małym
Długość: 35 km
Trudność: 4 / 5
Ślad trasy: Brak
Strasznie długo góra Leskowiec (922 m) w Beskidzie Małym czekała na swoją kolej, ale w końcu się doczekała. Drobna sprawa rodzinna wymagająca wyjazdu do Wadowic sprawiła, że postanowiłem wykorzystać okazję, zabrałem ze sobą rower i stamtąd uderzyłem na szczyt. Najlepszym podjazdem na Leskowiec, wedle papierowej mapy oraz po obejrzeniu profilu szczytów w Google Earth, miał być 6-cio kilometrowy, żółty szlak rozpoczynający się pomiędzy prywatnymi gospodarstwami, niedaleko głównej drogi prowadzącej do Ponikwii.
Z centrum Wadowic udałem się już rowerem w kierunku Gorzenia Górnego, a stamtąd do zjazdu na Ponikiew. Niestety już początek żółtego szlaku nie wróżył niczego dobrego, bo choć był dobrze oznakowany to jednak wąski i zarośnięty, a droga zawalona sporymi kamieniami i gałęziami. Wyglądał na zapomniany i mało uczęszczany, więc stwierdziłem, że dalsza przechadzka z rowerem nie ma sensu i, po około kilometrze, zawróciłem. Wjechałem spowrotem na drogę prowadzącą do Ponikwii i udałem się w kierunku niebieskiego szlaku, który miał być ostatnią szansą.
Mapa trasy rowerowej
Wyświetl większą mapęPo minięciu kościoła, tuż przed charakterystyczną stodołą, skręciłem w lewo na niebieski szlak. Początkowo, przez jakieś kilkaset metrów, droga prowadziła dość płasko przyjemną doliną (Foto 1). Potem zaczął się lekki podjazd i okazało się, że droga choć niezbyt stroma, to prowadziła miejscami rynną (Foto 2), na dnie której leżały spore kamienie, luźna ziemia i pnie drzew. Na odcinkach szlaku bez rynny też wcale lepiej nie było. Jazda rowerem w takich warunkach była utrudniona i w sumie 2/3 szlaku, aż do Przełęczy Pod Gancarzem, zmuszony byłem prowadzić rower (Foto 3). Gdyby nie nawierzchnia to szlak byłby niemal w 90% do podjechania na rowerze, ale wypychanie sprzętu w górę i tak wymagało pewnego wysiłku.
Po dotarciu do przełęczy (Foto 5,6) zapowiadało się, że niebieski szlak pobiegnie w miarę łagodnie w kierunku szczytu, jednak po kilkudziesięciu metrach zmienił się w wąską ścieżkę i odbił ostro w górę, biegnąc wzdłuż Polany Beskid. Znowu zmuszony byłem wypychać rower pod górę, czego bardzo nie lubię robić. Za to, tuż przed dotarciem do szczytu Gronia Jana Pawła II, z w/w polany ujrzałem panoramę Beskidu Małego z Ponikwią w dole (Foto 8). Na szczycie w/w góry, zwanej kiedyś Jaworzyną, stoi kaplica oraz pomnik papieża Jana Pawła II (Foto 10,11), który często odwiedzał ten szczyt w młodości oraz kiedy był Biskupem.
Kilkanaście metrów poniżej w/w miejsca znajduje się schronisko PTTK (Foto 12), w którym uzupełniłem płyny ustrojowe ;), i po wjechaniu na czerwony szlak rozpocząłem podjazd na szczyt Leskowca. Droga na szczęście była w całości do pokonania rowerem, chociaż pod koniec była dość kamienista. Ze szczytu Leskowca, a dokładnie z niewielkiej polany, nieco już zarośniętej, na której stoi niewielki drewniany krzyż, rozpostarła się przede mną ogromna panorama na Beskid Żywiecki (Foto 15).
Po krótkiej sesji zdjęciowej zjechałem ponownie w kierunku schroniska PTTK i po chwili studiowania mapy wybrałem drogę powrotną. Ze względu na auto stojące w Wadowicach w grę wchodziło kilka możliwości: zjazd do Rzyk lub Andrychowa, powrót niebieskim lub żółtym szlakiem do Ponikwii albo zielonym do Mucharza. Dwie pierwsze możliwości odpadły ze względu na najwiekszą odległość od Wadowic, niebieski szlak był raczej zbyt harkorowy dla mnie i rowera, a zółty szlak j/w opisywałem. Zdecydowałem o udaniu się w ciemno, niemal 5-cio kilometrowym, zielonym szlakiem w kierunku gminy Mucharz, zaliczając po drodze trzy inne szczyty: Królewiznę (817 m), Jasczórowską Górę (777 m) oraz Suszyce (619 m).
Wybrana trasa powrotna była jak dla mnie rewelacyjna. Biegła pośród drzew, bez żadnych miejsc widokowych (Foto 16,17), a wysokość szlaku sukcesywnie z każdym następnym szczytem lekko malała. Droga pomiędzy szczytami najpierw lekko prowadziła w dół, by za chwilę uraczyć mnie lekkim podjazdem.
Kilkadziesiąt metrów za Jasczórowską Górą zielony szlak nagle ostro odbił w lewo, niemal o 100o, by po kolejnym, podobnej długości, odcinku zacząć ostro prowadzić w dół. Ostry fragment miał może z 50 metrów długości, na których wolałem rower sprowadzić. Potem jechało się już przyjemnie, tak jak wcześniej. W sumie pokonanie całego zielonego szlaku zajęło mi około 30 minut niezbyt szaleńczej jazdy, po których znalazłem się dokładnie na wprost, budowanej od zarania dziejów, zapory w Świnnej Porębie (Foto 19).
Po zjechaniu do głównej drogi, łączącej Wadowice z Suchą Beskidzką, udałem się w kierunku Gorzenia i stamtąd do Wadowic, gdzie czekał na mnie samochód oraz niespodziewane zaprosiny na obiad u Ciotki. Zadowolony z ostatniego etapu wyprawy rowerowej udałem się samochodem do Bielska-Białej.
Przydatne przewodniki, mapy i e-booki
Inne trasy rowerowe w sezonie 2012
Wyprawa rowerem na Barania Górę (1220 m) w Beskidzie ŚląskimWycieczka rowerem do Starej Wsi szlakiem architektury drewnianejWyprawa rowerem na Magurę (1109 m) w Beskidzie ŚląskimWyprawa rowerem na Orłową (813 m) w Beskidzie ŚląskimWyprawa rowerem na Trzy Kopce Wiślańskie (810 m) w Beskidzie ŚląskimWycieczka rowerem wzdłuż Doliny Żylicy w Kotlinie ŻywieckiejRowerem na Przełęcz Karkoszczonka i Salmopol w Beskidzie ŚląskimRekomendacja strony
Spodobała Ci się relacja z wycieczki? Podziel się nią z innymi i dodaj ją do:




Komentarze ( 0 )
Nie bądź obojętny! Wyraź swoją opinię na temat artykułu Dodaj komentarz